
Wiedziałam,
że będzie ciężko bo naszym przewodnikiem był Niemiec, zapalony trekkingowiec,
który nigdy nie odpuszcza. Żadna tam wycieczka dla grzecznych panienek czy
piknik. Byłyśmy gotowe na krew, pot i łzy. I tak było... no prawie :) Plan ponad jedenastokilometrowej trasy był precyzyjnie
opracowany, abyśmy przed zachodem słońca dotarli do celu.

Razem z
nowo poznaną koleżanką dzielnie dreptałyśmy za naszym Cicerone. Myślałam, że
padnę, ale nie dałam za wygraną i dotrwałam do końca. Po wszystkim mogłam
wyżymać moją koszulkę (wypiłam po drodze CZTERY litry wody!) i naprawdę
dogłębnie odczułam znaczenie słów „dotlenić się” – każda moja komórka dostała potężną
porcję tlenu, czułam jak nowo narodzona.
Finałem naszej
wycieczki była orzeźwiająca kąpiel w przepięknym wodospadzie. To było nam
baaardzo potrzebne :)
To był
jeden z wielu pięknych dni.
W Polsce
uwielbiam przemierzać Dolinę Białego Kościeliska, a bliżej domu sporo chadzamy po
tak zwanej ścieżce zdrowia, gdzie są drabinki i inne przyrządy do ćwiczeń.
Każdy z nas
ma swoje granice wysiłku, ale porządny spacer w spokojnej okolicy – po parku,
lesie, górach, gdziekolwiek – wspaniale dotlenia i poprawia samopoczucie, co
powoduje że umysł i ciało lepiej pracują.
Każdy dzień
jest dla mnie radością, nawet jeśli nie jest łatwy albo do końca przyjemy, bo to
znaczy, że żyję. No dobra, dzień w łóżku na doładowanie baterii jest też
wskazany od czasu do czasu.
Taki odpoczynek to coś nie do opisania :) Ja dopiero w maju szykuję się na podróż. Jakby ktoś też planował, koniecznie zajrzyjcie tutaj: https://urlopnaetacie.pl/gdzie-na-wakacje-w-maju/
OdpowiedzUsuń