Jaki to piękny i drażliwy temat jednocześnie, bo jak ze wszystkim i tu są dwie strony medalu. Relacje w rodzinie bywają trudne, ale przy odrobinie dobrej woli i starań mogą jej poprawić. Hm, to chyba jeden z trudniejszym tematów, którymi się z Wami dzielę. Muszę przyznać, że wiele przeszłam i włożyłam mnóstwo energii by wszystko sobie poukładać. Zajęło mi to sporo czasu i nadal nad tym pracuję. Postanowiłam poukładać wszystkie sprawy z rodziną, zanim założę własną. Jak było u mnie?
Nie rozmawialiśmy otwarcie, temat
emocji nie był poruszany. W efekcie raniliśmy się wzajemnie. Kiedy moja siostra
rozpoczęła terapię zaczęła głośno mówić o problemach i oczekiwała ode mnie
wsparcia. A ja czułam się jakbym była między młotem a kowadłem, bo część rodziny
prosiła mnie bym uciszyła jej emocje zaprzeczając wszystkiemu. Zostałam
wciągnięta w sam środek konfliktów,
jakieś konfrontacje, przesłuchania. Chcąc wszystko naprawić stałam się swego
rodzaju mediatorem między zwaśnionymi stronami, a jak wiecie ten po środku
zawsze obrywa najbardziej. Kulminacja przyszła wraz z zaostrzającym się
konfliktem między rodzicami. Opadłam z sił. Bardzo przez to ucierpiały moje
relacje z najbliższymi. Jak miałam rozwijać się i bezpiecznie wchodzić w życie,
gdy z każdej strony wyzierały problemy i nikt z nikim nie komunikował się jak
trzeba, wszędzie coś zgrzytało, powietrze iskrzyło od napięć. W końcu i ja
poszłam w ślady siostry i rozpoczęłam terapię.


Dziś
wiem jak ważna jest komunikacja oraz otwarte rozmowy o uczuciach. To doświadczenie
mnie kosztowało fizycznie i psychicznie. Teraz już wiem, że problemów nie można
chować, trzeba je rozwiązywać i o wszystkim mówić wprost. Często odkładamy
trudne rozmowy, uciekamy od kłopotów i kumulujemy w sobie negatywne emocje, a
to nas powoli niszczy od środka.
Kochajmy się, bo życie jest za krótkie żeby odkładać to na potem. Mierzmy się z naszymi lękami, inaczej to czego się obawiamy ciągnie się za nami i zatruwa myśli, odbierając radość życia i kolejne pokolenia dostają niemiłą niespodziankę dziedziczenia rodzinnych problemów.
Kochajmy się, bo życie jest za krótkie żeby odkładać to na potem. Mierzmy się z naszymi lękami, inaczej to czego się obawiamy ciągnie się za nami i zatruwa myśli, odbierając radość życia i kolejne pokolenia dostają niemiłą niespodziankę dziedziczenia rodzinnych problemów.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń