piątek, 31 lipca 2015

Twórcza przygoda

Letnie temperatury sprzyjają aktywnościom na świeżym powietrzu. Jak wiecie, jestem poszukiwaczem przygód i lubię podejmować nowe wyzwania. Ostatnio miałam okazję wziąć udział w ciekawym wydarzeniu.

Dzień zapowiadał się całkiem niepozornie. Wyszłam z domu żeby załatwić kilka spraw na mieście, na zewnątrz było 20*C i świeciło piękne słońce.  Taka aura zawsze dodaje mi energii, więc spontanicznie postanowiłam, że zamiast wracać do domu wybiorę się na własną uczelnię. Odbywały się tam warsztaty związane ze zdrową żywnością. Zadzwoniłam po mojego kuzyna, kupiliśmy trochę zdrowych produktów i poszliśmy do ogrodów Frascati, niedaleko Placu Trzech Krzyży.

Piękna pogoda zainspirowała mnie do wzięcia udziału w warsztatach z rzeźby. To był strzał w dziesiątkę! Naszym zadaniem było wyrzeźbienie twarzy. Mogliśmy zadecydować czy nasza praca będzie miała charakter realistyczny czy abstrakcyjny. Postanowiłam włożyć w moją pracę cząstkę siebie i swojej historii. Cofnęłam się myślami do czasów kiedy mieszkałam w Nowym Jorku. Miałam wtedy najlepszą szefową jaką można mieć. Wspominam ją bardzo pozytywnie i do dziś utrzymujemy kontakt. Dagy mieszka na Long Island, a pochodzi z Bośni, jednak do USA trafiła po wojnie domowej w swojej ojczyźnie.

Pamiętam jak pewnego razu razem z Dagy poszłyśmy na kolacje do jamajskiej restauracji. Jedzenie było obłędnie smaczne, a w tle grała muzyka jamajska. Dzień był bardzo słoneczny, natomiast wieczór przyjemny i rześki. Jamajskie rytmy mocno porywają do tańca, dlatego przetańczyłyśmy całe popołudnie. Po tej nocy postanowiłam, że kiedyś wybiorę się na Jamajkę. Jak dotąd nie udało mi się zrealizować tego planu, ale wszystko przede mną :) Teraz, gdy jest słonecznie, po głowie często chodzi mi muzyka Reggae, np. Bob Marley "Sunshine Reggae".

To wspomnienie zainspirowało mnie do wykonania abstrakcyjnej rzeźby Jamajczyka. Spotkać się w gronie znajomych, zakupić materiały i wspólnie oddać się twórczości to idealny sposób na spędzenie popołudnia w gronie przyjaciół.

poniedziałek, 27 lipca 2015

Escape Room

W ostatnim czasie brakowało mi wrażeń, postanowiłam coś z tym zrobić i postawiłam na Escape Room, czyli grę polegającą na rozwiązywaniu zadań logicznych i zręcznościowych, które mają na celu doprowadzić do wydostania się z pułapki.

Zawsze lubiłam rywalizację w formie gier. Jako dziecko grałam sporo na Game Boy’u czy na podłączanym do telewizora Nintendo. Była to dla mnie idealna forma spędzania wolnego czasu, szczególnie podczas choroby.

W podstawówce ze względu na chorobę nie chodziłam do szkoły i uczestniczyłam w indywidualnym toku nauczania. Dużo czasu spędzałam w domu. W tym czasie z moją przyjaciółką grałyśmy na komputerze w „Alone in the Dark". Uwielbiałyśmy przesiadywać całymi wieczorami w pokoju, aż wreszcie udało się nam ukończyć tę wzbudzającą grozę grę.

W liceum grałam z kolegami w „Street fighter’a", czyli grę komputerową polegającą na prowadzeniu walk między postaciami. W prawie każdej walce mój zawodnik kończył znokautowany, padając na ziemię jak mucha. Niespecjalnie się tym jednak przejmowałam, ponieważ była to tylko gra. Lubiłam również „Donkey Kong’a”, w którym zawsze udawało mi się zebrać dużo bananów dla mojego małpiszona. Przeprowadzałam go bezpiecznie przez różne trudności i tym sposobem przeważnie ogrywałam resztę znajomych.
Studiując we Włoszech, miałam dużo czasu na podpatrzenie lokalnych zwyczajów dotyczących gier. Dużą popularnością cieszyły się te o tematyce piłkarskiej. Osobiście, najchętniej jednak chodziłam na karaoke. Z kolei przebywając w Stanach Zjednoczonych, zwróciłam uwagę na dużą różnorodność dostępnych gier. Ekrany z podłączonymi konsolami były dostępne nawet w barach. Moi znajomi ze stanów byli pasjonatami gaming’u. Największą popularnością cieszyła się tym okresie gra „War”, o tematyce wojennej.
Obecnie, mieszkając znowu w Warszawie, postanowiłam poszukać nowych form rozrywki w formie gier. Kiedy dowiedziałam się o Escape Room’ie ekscytowałam się jak małe dziecko.
Escape Room’y stały się w ostatnim czasie bardzo popularne. Ich główną atrakcją jest to, że uczestnicy w pełni aktywnie uczestniczą w grze i stają się jej częścią. Postanowiłam udać się tam z moim przyjacielem.

Wybraliśmy „Komnatę Zbrodni". Czekało na nas ciemne pomieszczenie, do którego wchodziło się z opaską na oczach, następnie zaś zaczynała się gra. Na rozwiązanie wszystkich zagadek i wydostanie się z pomieszczenia mieliśmy godzinę. Udało nam się idealnie zmieścić w czasie.

Polecam Wam tę formę spędzania wolnego czasu, szczególnie jeżeli lubicie mocne wrażenia. Dobrej zabawy! :) :) :)