wtorek, 5 lipca 2016

Spotkanie ze Stefanem

Moim przewodnikiem po Kaohsiung był Stefan, który na Tajwanie mieszka już od półtora roku. Historia Stefana jest tak fascynująca, że mogłaby stać się inspiracją dla innych. Jest on człowiekiem o ogromnej silne charakteru i walecznym sercu. Tym, co nas połączyło oprócz cudownych, wspólnie spędzonych dni, jest choroba. Stefan choruje na raka. Ma wyciętą tarczycę. Dwa razy dziennie przyjmuje leki, będące substytutem hormonów, które w przypadku zdrowej osoby produkuje tarczyca. Dobranie leków, aby mógł on funkcjonować normalnie, trwało miesiąc. Niezmiernie ujęła mnie jego historia. Stefan pochodzi z małej wioski położonej na północy Włoch. Był przekonany, że nigdy o niej nie słyszałam. Udało mi się go zaskoczyć :) Wcześniej odwiedziłam to miejsce jadąc do Livigno, czyli w kierunku Austrii. Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że Stefan pochodzi z północy. Włosi z północy mają często jasne włosy. Wynika to z niedalekiej odległości od Austrii i Szwajcarii. Południowe Włochy mają natomiast bardziej arabskie wpływy. Mój włoski przewodnik ma korzenie również niemieckie, dlatego śmiałam się, że to idealny mix. Emocjonalny, pobudzony Włoch z wyważonym, niewylewnym Niemcem. Tak zwany balans. Stefan to niesamowicie ambitny osobnik o anielskiej urodzie. Jego twarz ma delikatny i łagodny wygląd. Jest to całkowicie spójne z jego usposobieniem. Ten dzielny człowiek mimo ciężkiej choroby, zdecydował się na MBA (Master of Business Administration) na Tajwanie. Żeby opłacić swoje studia, dorabia jako asystent nauczyciela angielskiego w lokalnej szkole. Wcześniej pracował w innych azjatyckich krajach jako handlowiec. Jak sam wspomina, zarabiał porządne pieniądze wspinając się po szczeblach korporacyjnej kariery. Stres był jednak jego nierozłącznym towarzyszem, ciągle żył pod presją, aby mieć więcej i więcej –rozwijać się, utrzymywać pozycję w firmie i generować obroty. Nagle zdrowie odmówiło posłuszeństwa. 




Wtedy zwolnił tryb życia. Zrozumiał, że życie ma się tylko jedno, że jest za kruche a stres je nieustannie niszczy. To smutne doświadczenie, bardzo zmieniło jego życie. Czy na plus, czy na minus – trudno powiedzieć. Każdy dokonuje wyborów słusznych dla siebie. Czasami w pędzie życia brakuje czasu na refleksję. Te wybory nas unieszczęśliwiają, ale dalej tkwimy w nich bo wyścig, rywalizacja, potrzeby materiale czy potrzeba prestiżu społecznego stają na pierwszym planie. Stefan ma aktualnie przerzuty i jego choroba nie jest jeszcze opanowana. Przygotowuje się psychicznie bo wraca do Włoch, aby rozpocząć chemioterapię. Mimo trudności losu nie poddaje się i jeszcze edukację uczęszcza na zajęcia aby zakończyć studia. Chce się obronić a następnie powrócić do walki z chorobą. Ma wiele planów i ambicji. Wszystko jest dość wyważone. Udało mu się zbalansować swoje życie. Ludzie mówią, że nie mają pieniędzy, że są chorzy i usprawiedliwiają się aby pozostać  w swoich blokadach, w swoim bezpiecznym świecie, a ten 26 letni młody mężczyzna jest ze dowodem, że dla chcącego nic trudnego. Wystarczy podjąć decyzję, zadać sobie trochę trudu i dążyć do celu. Czuję się naprawdę zaszczycona, że mogła poznać tak wspaniałego mężczyznę.