poniedziałek, 19 lutego 2018

Poznajcie Marię

Moje podróże to nie odhaczanie kolejnych miejsc na mapie, to radość z poznawania nowych miejsc i przede wszystkim ludzi – relacje z nimi i poznawanie ich historii, wchodzenie do świata bardzo odległego od moich przyzwyczajeń i  punktu widzenia. Cieszy mnie każda nowa znajomość. Dziś muszę Wam opowiedzieć o pewnym niezwykłym spotkaniu…

Marię poznałam przez zupełny przypadek. Nie, przez przypadek to złe określenie, poznałam ją dzięki mojej otwartości i nieukrywaniu, że jestem stomiczką. Trafiłam do niej przez łańcuszek ludzi, którzy umożliwili nam to spotkanie. Maria jak wielu z Was i ja wie czym jest stomia z autopsji. Co w tym niezwykłego, powiecie? A jednak jest. 

Kiedy wymieniłyśmy się naszymi doświadczeniami żadna z nas nie mogła opanować wzruszenia. Tego wieczora widziałyśmy się po raz pierwszy i mam nadzieję nie ostatni, a rozmawiałyśmy otwarcie jakbyśmy znały się od wieków. W trakcie naszej rozmowy okazało się, że łączy nas nie tylko sprawa stomii :(

Dziś to uśmiechnięta młoda kobieta, ale życie odcisnęło na niej swoje piętno i nadal tkwi w niej wiele smutku. Wchodząc w życie miała jak większość dziewczyn marzenie o domu, dzieciach, miłości. Co się czuje gdy marzenia konfrontują się z brutalną rzeczywistością, w której mąż strzela do żony, a potem popełnia samobójstwo? Maria została tamtego strasznego dnia raniona w brzuch i ramię. Dwie kule, które dosięgły brzucha spowodowały uszkodzenie m.in. jelit. Aby uratować jej życie była potrzebna natychmiastowa pomoc, na którą miała szansę dopiero na sąsiedniej wyspie, Dumagete. Szpitalik na jej wyspie był zbyt słabo wyposażony, aby skutecznie pomóc w tej sytuacji. Wuj Marii, który pomógł jej wtedy, mówi po prostu o cudzie. Sytuacja była krytyczna, ale udało się i nie osierociła dwójki dzieci, a ceną przetrwania była (tylko) stomia tymczasowa.

To potworne, że dopiero te dramatyczne wydarzenia ujawniły prawdę o dziesięcioletnim małżeństwie Marii, które było wypełnione przemocą i milczącym cierpieniem, bo ona nikomu z rodziny nie zwierzyła się ze swoich problemów.

Problem przemocy dotyczy wielu kobiet, które zastraszone przez partnerów milczą i nie mogą znaleźć żadnego wsparcia na zewnątrz. A jeśli wydaje się Wam, że przemoc to tylko stereotypowe bicie żon przez bezrobotnych alkoholików, to możecie się mocno zawieść. Często zza ścian tzw. dobrych domów można usłyszeć wiele płaczu i skarg. Wiem coś o tym, niestety. Nie ma znaczenia stan konta i ilość tytułów naukowych przed nazwiskiem jeśli żyje się w ciągłym zastraszeniu i zaklętym kręgu obawy co ludzie powiedzą, że ja wykształcona, światła i doskonała jestem bita…

Mario, dziękuję Ci za okazane zaufanie i zgodę na opowiedzenie Twojej historii innym.


Moja reakcja na wszystko, co usłyszałam to szok i jednoznaczne NIE dla przemocy! A co Wy o tym sądzicie???


1 komentarz:

  1. Dla mnie stomia to nowe lepsze życie - wierzę, że mimo tej przerażającej historii Marię, również czeka teraz już tylko lepsze - SZCZĘŚLIWE - życie.

    OdpowiedzUsuń