Od kilku dni czułam się źle. Po cichu liczyłam, że mój stan się poprawi,
ale jednak skończyło się szpitalem. Mój stan z dnia na dzień się pogarszał. Po
kolejnej przechorowanej nocy poprosiłam o pomoc przyjaciół. Wiedziałam, że nie
mam już innego wyjścia i muszę pojechać do szpitala.
Miałam tak silne zawroty głowy, że nie mogłam utrzymać pionu i na izbie
przyjęć od razu trafiłam na wózek. Nie dziwne, bo jak się okazało miałam tylko
34,2oC. Dojmujące poczucie zimna znalazło swoje wytłumaczenie. Do
tego stwierdzono odwodnienie i zaburzenia pracy nerek. Dostałam swoje łóżko
szpitalne, bo pobyt miał się jednak wydłużyć. Kiedy ja leżałam, mój przyjaciel
załatwił za mnie wszystkie formalności. Czekając na niego zauważyłam, że z
naprzeciwka przyjechał wózek z żółtym pokrowcem, z którego zdjęto zabandażowane
ciało mężczyzny i umieszczono je na jednym z łóżek. Szpital był piękny,
personel cudowny i otoczył mnie profesjonalną opieką, ale w tamtym momencie
zwątpiłam czy jestem we właściwym miejscu. Kiedy podzieliłam się moimi
wątpliwościami z przyjaciółmi, jeden z nich uspokoił mnie mówiąc po prostu, że na
tego człowieka przyszedł właściwy czas. Mówiąc to przytulał mnie, choć chodziło
przed wszystkim o ogrzanie ciała, zrobiło mi się też cieplej na duszy.
Zostałam w szpitalu. Trafiłam jednak na oddział dziecięcy bo tylko tam były
wolne miejsca. Dookoła było wprost ślicznie – na ścianach misie, w korytarzu
wystawa obrazów.
Jadąc do szpitala nie była przygotowana na zostanie w nim, nawet na jedną
noc. Trzeba było uruchomić łańcuszek ludzi dobrej woli – moja sąsiadka
przygotowała mi niezbędne rzeczy (sama jest pielęgniarką, więc dobrze wiedziała,
co będzie najbardziej przydatne) a przywiózł je inny znajomy. Wieczorem
dołączył jeden z przyjaciół, który był ze mną w szpitalu o poranku, a dzień
spędził w pracy. To ten od przytulania, więc znowu mogłam liczyć na zewnętrze
źródło ciepła. Wcześniej w szpitalu towarzyszyły mi mama i nieżyjąca już
ukochana ciocia, moja matka chrzestna. Tym razem mnóstwo pomocy i ciepła
uzyskałam od mężczyzn. To budujące, że okazywanie bezinteresownego wsparcia nie
ujmuje im męskości. Może do tego trzeba mieć po prostu jaja.
Kolejnego dnia dołączyłam na moją salę inna dziewczyna. Jak się okazało
Martina też samotnie podróżuje po świecie, a do szpitala trafiła przez problemy
z brzuchem. Od pierwszego słowa narodziła się między nami więź. Wystarczył nam
jeden dzień, a miałyśmy wrażenie, że znamy się od wieków, jak bratnie dusze. Otoczona przyjaciółmi, którzy na zmianę towarzyszyli mi w szpitalu i dotrzymywali towarzystwa, szybko dochodziłam do siebie. Nie byłam samolubna. Ich energią chętnie dzieliłam się z Martiną.
A po wyjściu ze szpitala
zaprosiłam ją do siebie. Chciałam jej pokazać wyspę, prawdziwe oblicze Bali i
miło spędzić czas. Nie liczyłam na odwzajemnienie, a dostałam od niej tak
wiele. Przede wszystkim zrozumienie i umiejętność słuchania. Rozmawiałyśmy
godzinami wymieniając się poradami tułaczy. Mimo zgody na opuszczenie szpitala
mój organizm nie zregenerował się w pełni. Kiedy robił mi psikusy i
przychodziła chwila osłabienia, czułam się pewnie bo miałam obok osobę, która w
pełni mnie rozumie, bo ma podobny bagaż doświadczeń. Podobieństwo historii
powodowało, że wiedziała co się dzieje w moim ciałem, co się dzieje w mojej
głowie. A przede wszystkim, że to tylko stan przejściowy. Po uzupełnieniu
płynów i elektrolitów doszłam do siebie. Kiedy musiałyśmy się pożegnać, obie z
Martiną miałyśmy łzy w oczach. Mimo że spędziłyśmy ze sobą tak niewiele czasu,
połączyła nas przyjaźń. Dałyśmy sobie wzajemnie uwagę i zrozumienie oraz
pełną otwartość w rozmowach. Martina swoim anielskim głosem tłumaczyła mi
wiele. Ocierała moje łzy.
Pobyt na oddziale pediatrycznym był dziwnym doświadczeniem. Chociaż ten był kolorowy i zbliżony do moich wyobrażeń jaki powinien być szpital przyjazny dzieciom, spojrzałam w oczy dziecięcej traumie. Miałam wrażenie, że cofnęłam się do dzieciństwa, gdy kilka lat spędziłam w szpitalu. To w czasie tej przymusowej izolacji od świata i skazaniu na pobyt w zamkniętych pomieszczeniach narodziło się moje marzenie o upiększeniu szpitala i całego świata. Po latach wcieliłam je w życie i zostałam architektem wnętrz. Te kilka dni w szpitalu dały mi też do myślenia, że właśnie dzięki chorobie poznałam tak wielu cudownych ludzi, tak dobrze się rozumiemy jak z Martiną. Doświadczenie choroby mnie ukształtowało i wiem, że będę pomagać innym, nie będę zamykać się na świat, chcę podzielić się sobą.
Hej. Super się czyta twojego bloga. Planuje wyjazd na wakację zagranicę czy wykupowałas jakieś specjalnie dodatkowe full opcje dot. ubezpieczenia przy wyjeździe?
OdpowiedzUsuń27 yr old Project Manager Travus Vowell, hailing from Frontier enjoys watching movies like "Rise & Fall of ECW, The" and Surfing. Took a trip to Al Qal'a of Beni Hammad and drives a Expedition. ten link
OdpowiedzUsuńdobry adwokat od nieruchomosci rzeszow
OdpowiedzUsuńThe Casinos | Casino Roll
OdpowiedzUsuńThe Casinos · Grand Ivy Hotel · Royal 라이브 배팅 Vegas · Caesars Palace Hotel & Casino 비윈티비 · Encore Beach Club · Grand Ivy 승인 전화 없는 토토 사이트 · Vegas 슬롯 머신 게임 Vegas Palace · Golden Nugget Hotel · 7 포커 Hollywood