środa, 27 kwietnia 2016

Wielokulturowy HongKong

Jak wiecie od kilku dni przebywam w Azji. Stopniowo odkrywam uroki tak dużego miasta jakim jest była brytyjska kolonia - HongKong.  Życie tutaj jest niezwykle dynamiczne. Myślę, że spokojnie można je porównać do nowojorskich warunków. Głównym celem i wartością tutejszych mieszkańców jest praca. Można tutaj poznać naprawdę wiele kultur. HongKong to prawdziwy kulturowy mix - prawie codziennie spotykam się z innymi nacjami. Główną filozofią  jest buddyzm. W sercu czuję, że dobrze wpasowałam się w atmosferę tego miasta, ponieważ sama mieszkałam w wielu miejscach i znajduję z lokalną społecznością wiele wspólnych cech. Poznaję wiele wyedukowanych osób, które ukończyły prestiżowe uczelnie. Ich celem jest nieustanny rozwój. Są to ludzie przyzwyczajeni do wysokich standardów, dlatego  intensywna edukacja i wysokie ambicje przyczyniają się do tego, że mogą spokojnie zaspokajać swoje duże potrzeby. 

Nie brakuje tu też ludzi z innych kręgów kulturowych, takich jak Filipiny, którzy zazwyczaj mieszkają z osobami majętnymi, prowadząc im gospodarstwa domowe. W weekend miałam okazję zobaczyć wybory miss Filipin. Odbywały się one na ulicy w środku miasta!!! :D

Niezapomnianym widokiem są również zbudowane na ulicach szałasy, w których ludzie siedząc na kocach stołują się. Codziennie odkrywam nowe tajemnice tego miasta. Wręcz niesamowita jest ta wielokulturowość. Czuję się trochę jak w Londynie, w którym urodziłam się lub też jak w Nowym Jorku, który zdążyłam pokochać. Wieczorem na budynkach odbywają się pokazy świetlne. Możne wtedy podziwiać drapacze chmur, które zaprojektowane zostały przez wielkich architektów. Jest mi tutaj fantastycznie a worek i choroba zupełnie w niczym mi nie przeszkadzają. Tutejszy system lecznicy jest świetny a medycyna zachodnia na naprawdę wysokim poziomie. Przed podróżą wystarczy zaopatrzyć się w dobre ubezpieczenie. Idę dziś zwiedzać i odkrywać kolejne uroki miasta. Pozdrawiam J









środa, 20 kwietnia 2016

Niespodzianki

Początki w Hong Kongu miałam dość trudne. Wszystko zaczęło się już w Polsce. Kilka dni przed wyjazdem poszłam rutynowo do apteki wybrać sprzęt stomijny. Nagle dostałam informacje, że po 17 latach sprzęt, którego używałam został wycofany z produkcji. Wpadłam w panikę, ale zostałam zapewniona, że nowy jest znacznie lepszy. Postanowiłam podjąć próbę i wypróbować go. Okazało się, że worek nie pasował do płytki. Zestresowałam się, bo każdą minutę przed wyjazdem miałam już zaplanowaną na remonty, których efektami niebawem się pochwalę. Nowe przestrzenie zostały oczywiście zaprojektowane przeze mnie. Wpadłam w płacz. Ta zmiana mnie przerosła. Mama wsadziła mnie do samochodu i pojechałyśmy do apteki, w której Pani farmaceutka przyniosła mi płytkę z flizeliny. Wybiegłam z apteki w histerii jak szalona 😬😬. Nigdy nie lubiłam płytek z tego tworzywa, bo najzwyczajniej mi nie służą. Pani z apteki, która jest niezwykle empatyczną i kochaną osobą, wybiegła za mną. Płakałam jak dziecko, postanowiła mnie przytulić. Uspokoiła mnie mówiąc, że w innej aptece są płytki, które mogą zdać egzamin. Nie miałam już na nic czasu. Dzielna mama rzuciła wszystkie swoje sprawy i pojechała za mnie. Tam dostała nowy rodzaj płytki. Następnego dnia wyjechałam samochodem do Warszawy. Już w podroży zaczęłam odczuwać dyskomfort.  Pierwsze, co zrobiłam po dotarciu do cioci, był prysznic. Lekko zdenerwowana, ale twardo do przodu. W nocy miała miejsce ta sama sytuacja. Odkleił mi się sprzęt. 

Kiedy wyruszyłam w podróż, w samolocie znów awaria. Zmieniałam płytki 5 razy. Coraz bardziej ogarniało mnie przerażenie i blokada w głowie, żeby nie jeść. Kiedy doleciałam do Hong Kongu był weekend. Puściły mi nerwy. Z lokatorem poszliśmy od razu na imprezę. Wypiłam na niej trochę szampana po czym puściły mi nerwy i rozpłakałam się w jego ramionach. Był dość przerażony całą sytuacją, ponieważ nie wiedział jak mi pomóc. Na dobrą sprawę w miarę czasu zbliżyło nas to do siebie, bo mój lokator łatwiej otworzył się przede mną, co powoduje, że lepiej nam się mieszka.

Po wewnętrznym spięciu i łzach wzięłam się w garść. Powiedziałam sobie ,,dość tego”, trzeba znaleźć rozwiązanie, a nie użalać się nad sobą. To jest najzwyczajniej do niczego niepotrzebne. W poniedziałek udałam się do głównej siedziby producenta sprzętu stomijnego i nie kryjąc łez poprosiłam pielęgniarkę o pomoc. Pielęgniarka, która się mną zajęła, wymierzyła mnie dokładnie, po czym powiedziała, że muszę zmienić rozmiar płytki, gdyż mam minimalne uwypuklenie na skórze dlatego ta płytka, którą mam nie będzie się trzymać. Pokazała wszystko dokładnie co i jak. Na szczęście mam ubezpieczenie, które pokrywa mi koszty za wszelkie wydatki związane z chorobą. 

Cała historia była dla mnie dość przerażająca, jednak znalazła szczęśliwe zakończenie. Znów przekonałam się, że nie ma sytuacji bez wyjścia i postawa pod tytułem ,,rozłożenie rąk” i załamywanie się tylko pogrąża człowieka w smutku i nie przynosi żadnych rozwiązań. Szkoda czasu na przedłużanie sobie stresu. Jeżeli jest problem, to jak najszybciej trzeba podjąć działania, a nie ciągle narzekać.


Kilka tygodni temu przeszłam również operację, ale mimo wszytko nie odwołałam wyjazdu. Musiałam tylko zrezygnować na jakiś czas  z jogi. Póki co wspinam się po wzgórzach.

Tak właśnie wygląda życie osoby z Crohnem i workiem. 

piątek, 15 kwietnia 2016

Dar Pomorza


Dar Pomorza zawsze będzie jednym z symboli gdyńskiego portu. Jest tam od 1929 roku, czyli o wiele wiele dłużej niż ja na świecie. Historia tego statku rozpoczęła się przed I wojną światową w 1909 roku w Hamburgu, gdzie powstał. Od Niemców przeszedł w posiadanie Francuzów, a następnie trafił do Polski. Służył przez 51 lat dla Polskiej Marynarki Handlowej. Potem na jego miejsce, w 1981  roku pojawił następca, na którego maszcie w 1982 roku, na cześć poprzednika, zostały wciągnięte bandery z napisem „Dar Młodzieży””. Ten żaglowiec to już dzieło wyprodukowane w Gdańskiej Stoczni, wówczas im. Lenina, której historia sięga roku 1844. Sama stocznia przechodziła wiele kryzysów i trafiała z rąk do rąk. Udało jej się przetrwać po czym została poddana modernizacji. Dziś słynna Stocznia jest w posiadaniu kilku spółek  a jej nazwa to  Stocznia Gdańsk S.A.

Aktualnie „Dar Pomorza” stoi w porcie jako muzeum. Obok powstał ,,Bar Pomorza” nawiązujący donazwy słynnego statku. Można tam skosztować smaku bałtyckich ryb.
Kolejną atrakcją w gdyńskim porcie jest ,,Restauracja Dragon”. Jest to statek piracki, który stoi w porcie od 2007 roku. W listopadzie 1627 roku, w bitwie pod Oliwą został zatopiony galeon  ,,Solen”. To właśnie w rocznice zatopienia galeonu, dzięki miłośnikom morza przybył do gdyńskiego portu Dragon. Oprócz smacznych posiłków w przystępnej cenie, można odbyć nim rejs po Bałtyku oraz potańczyć na pokładowej dyskotece.



Następna atrakcją i historycznym miejscem jest „ORP Błyskawica”  polski niszczyciel typu Grom. W roku 1936 został po raz pierwszy zwodowany, a rok później wstąpił do służby i pozostał aż do roku 1975. Potem przeszedł na tzw. „statkową emeryturę”, czyli został przeznaczony na muzeum. Ten niszczyciel to bohater narodowy, który brał udział w walkach podczas II wojny światowej i kilku innych poza granicami kraju. Był również przejęty przez Rogal Navy, ale w roku 1947 szczęśliwe powrócił do kraju. Gdyński port to ciekawe miejsce pod względem historii, a Bałtyk i jego dno są wciąż pełne niespodzianek. Szacuje się, że na dnie może znajdować się około 100 tysięcy wraków. Nurkowie natrafiają co jakiś czas na kolejne niespodzianki. Bałtyk i jego dno są pełne skarbów. Odbyło się tu wiele bitew. Bałtyk pełnił również rolę drogi handlowej.

Idąc po plaży, szczególnie po sztormie można natrafić na przepiękne bursztyny, czyli zastygłą żywicę z drzew iglastych. W Polsce na ich połowy jeździłam do Jantaru. Kiedy byłam mała pamiętam konkurs w wyławianiu bursztynu, który ówcześnie się tam obywał i z tego co wiem odbywa się nadal. Największa ilość tego pięknego kamienia znajduje się w obwodzie Kaliningradzkim (czyli pod rosyjską granicą).
Bałtyk może nie jest piękny i lazurowy jak niektóre zbiorniki wodne w świecie, ale ma bardzo ciekawą historię. W Gdyńskim porcie można tego doświadczyć i na chwilę cofnąć się w czasie.