Te magiczne miejsce sięga
historią odległych czasów. Budowa hal miała miejsce w latach 1899-1901, kiedy
stanowisko prezydenta miasta objął rosyjski generał, Mikołaj Bibikow. Kiedyś
były to hale targowe, w których sprzedawało się głównie ryby i świeże warzywa.
Dzisiejsza nazwa nawiązuje do ich położenia, czyli dawnego warszawskiego
Mirowa.
Hale przetrwały do momentu Powstania
Warszawskiego, następnie zostały spalone i pozostały po nich jedynie mury.
Obydwie hale zostały odbudowane w latach 1953-1962 i miały spełniać różne
funkcje. Zachodnia, tak jak przed laty nadal pełni funkcje handlowe, zaś
wschodnia została przekształcona z obiektu sportowego na halę handlow ą.
Dziś jest rajem dla fanów zdrowej żywności. Na hali można kupić wiejskie jaja, miody od pszczelarzy, świeże warzywa i owoce. W roku 1988 halę odwiedziła Margaret Thatcher. Kupowała tam warzywa. Postanowiłam pójść w jej ślady i zrobić drobne zakupy. Cały urok polega na tym, że można tu znaleźć gatunki owoców oraz warzyw, które nie są dostępne na co dzień w zwykłym warzywniaku. W tym miejscu często robi się zakupy do programów kulinarnych, ponieważ produkty są świeże, smaczne i do tego pięknie wyglądają.
Przy okazji, odkryłam coś
zupełnie nowego, czyli żółte maliny, które noszą piękną nazwę „poranna rosa”
oraz rzadziej spotykany gatunek „Golden Queen”. Owoce żółtych malin występują w
lipcu i na jesieni, a ich smak jest bardzo delikatny. Można je jeść świeże lub
robić z nich przetwory.
Robiąc zakupy na hali można
trafić na wiele ciekawych produktów i spróbować nowych, ciekawych smaków.
Stoiska aż się mienią od kolorów. Jest to z pewnością jedno z najlepszych
miejsc, gdzie można kupić sezonowe warzywa i owoce. Ja wpadłam w zakupowy szał.
Poziomki, maliny, pomidorki zielone i czerwone, które wyglądają zupełnie inaczej
niż te tradycyjne.
To istny raj dla miłośników
zdrowiej żywności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz