Sylwestra spędziłam w doborowym towarzystwie. Przed imprezą nie miałam
żadnych skonkretyzowanych planów. Oczywiście, gdzieś w głowie układałam sobie
plan jak fajnie spędzić tę noc. Wiedziałam jedno - nie chcę iść tańczyć na
huczne party. Z powodu żałoby nie zamykam się w domu. Jestem pewna, że nikt z
moich bliskich nie chciałby żebym siedziała w domu sama i pogrążała się w smutku. Dawkuję więc sobie
to, czego w danym momencie potrzebuję. W Sylwestra miałam w głowie ogromny
mentlik. Włączyło mi się podsumowanie całego roku, przez co odczułam ogromną
radość, że mogę już oficjalnie go pożegnać. Nie mogę powiedzieć, że cały rok
był fatalny, bo przeżyłam wiele cudownych chwil. Jednak te ekstremalnie smutne
przyćmiły te piękne.
Pytałam osoby wokół jakie mają plany sylwestrowe, lecz żadna z opcji jakoś specjalnie mi nie podpasowała. A to za duża impreza typu dymówka, a to dyskoteka… Potem pojawił się kolejny plan - tym razem u mojego przyjaciela. Niestety, nie planowali tam wspólnej kolacji, dlatego zaczęłam kręcić nosem. I tak w kółko. Nie było żadnych pomysłów, które spowodowałyby moją radość i poczucie, że to jest właśnie to, co chciałabym robić. Dzień przed, zapytałam się mojej bliskiej koleżanki z liceum o jej plany. Poinformowała mnie, że robi domówkę, w czasie której będzie kolacja i trochę tańca. Było dokładnie tak, jak sobie wymarzyłam. Ekipa niezwykle uśmiechnięta i potrafiąca się dobrze bawić. Madzia to jedna z moich ulubionych koleżanek. Jej uśmiech jest zaraźliwy jak wirus, ale pozytywny wirus. :) Zgrałyśmy się dobrze w czasie liceum :D :D :D Na zewnątrz byłam taką anielicą ale w środku od zawsze tkwił we mnie niezły czort. Madzia to człowiek o niezwykłym uśmiechu, ale też wielkiej empatii i dużym sercu. Bardzo wspiera mnie w moim działaniu, mocno kibicuje i daje mi do zrozumienia, że jest ze mnie dumna. Przy Madzi każdy człowiek, poczuje się kochany i zaakceptowany.
Madzia zrzeszyła wokół siebie fantastyczne grono ludzi: szczerych,
naturalnych i prawdziwych. Nie znałam nikogo poza jedną osobą, ale czułam się
tak, jakbyśmy znali się wszyscy od bardzo dawna. Każdy, poza mną (Madzia
powiedziała, że moje zadanie to tylko przywieść siebie), przygotował jedzenie:
grzanki z krewetkami, tatar z łososia, różne sałatki, dania na gorąco i na
zimno. Jedzenie naprawdę pierwsza klasa, a towarzystwo doskonałe. Były też
rakiety, które dostarczyły nie tylko emocji wizualnych, ale niektórym napędziły
też sporo strachu. Rakiety posiadają duży odrzut, przez co pudełko się
przewróciło. Fajerwerki zaczęły strzelać w bok, więc pierwszy strzał wycelował
w pierś koleżanki, a potem odbił się od czoła drugiej dziewczyny. Następnie
wyleciał w powietrze i pięknie zaprezentował się w powietrzu. Później drugi
strzał, ale przed nim wszyscy zdążyli już uciec w głąb lasu J Niestety
pojawił się pożar, przez co nasze szampany, zamiast do picia, przeznaczone
zostały na ugaszenie pożaru. Wieczór był pełen wrażeń. Do tego było trochę
tańca, żartów i tak upłynął nasz miły sylwestrowy wieczór. Niebawem odbędzie
się wesele Madzi :) już sobie wyobrażam jaka będzie zabawa :D
Dziękuję Madziu za świetny wieczór. W moim sercu zawsze miejsce dla Ciebie
było jest i będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz