Zazwyczaj staram się spędzać czas
zgodnie z moimi pasjami i zainteresowaniami. Tym razem, dla odmiany,
postanowiłam wybrać się w miejsce, które nigdy wcześniej nie przyciągało mojej
uwagi. Latem w Sopocie jest pełno atrakcji. Raz do roku na tzw. Ulicy Sopockiej
odbywają się Mistrzostwa Polski Samochodów Górskich. Kierowcy mają do pokonania
zaledwie 3 km, ale aż 18 zakrętów.
Dla mnie cały fenomen polega na
tym, że jadąc z Sopotu do Gdyni zawsze zwalniam, bo boję się wylecieć z zakrętu,
a w trakcie mistrzostw miałam okazję zobaczyć jak startujący kierowcy, na pełnym
luzie rozpędzali się do 100km na godzinę. I to tuż przed zakrętem! Zresztą nie
mniej stromym niż w Monte Carlo, gdzie zginęła piękna Grace Kelly
(właśnie w wypadku samochodowym). Nie znam się na autach, ale obok mnie stał
mój kolega, który jest pasjonatem motoryzacji i jego entuzjazm z wydarzenia
był tak samo ogromny jak i mój.
Przed startem otrzymałam kilka
istotnych informacji. Dowiedziałam się, że Polacy są bardzo dobrzy w tej
dyscyplinie. Zrobiliśmy również obchód po samochodach i miałam okazję każdy z
nich obejrzeć z bliska. Moją uwagę przykuło szczególnie Ferrari. Wsiadłam do
środka i doszłam do wniosku, że całkiem wygodnie się w nim siedzi. Fotele są
osadzone dość nisko, jednak wykonano je w bardzo ergonomiczny sposób, dzięki
czemu doskonalone zgrywają się z ludzkim ciałem. Skóra, którą pokryte są
siedzenia, jest bardzo miła w dotyku. Bardzo spodobało mi się to uczucie.
Mogłam się przekonać, że tego typu imprezy mogą być fascynujące nie tylko dla
panów. J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz