Moja podróż zaczęła się od
przylotu do Bergamo. Podziwiając Alpy Bergamskie wsiedliśmy do pociągu, który
zawiózł nas prosto do Genui. Spędziliśmy
tam jeden dzień, następnie rozpoczęliśmy rejs po Morzu Śródziemnomorskim,
kierując się w stronę Civitaveccii. Jestem pod ogromnym wrażeniem wycieczkowca,
którym płyniemy - przypomina mi on miasto pełne rozrywki.
Po pierwsze jedzenie: jest
przepyszne! Dania są bardzo różnorodne,
każdy znajdzie coś dla siebie: świeże owoce morza, różnego rodzaju
sałaty i mięso, aromatyczna bruschetta, oliwa.
Nawet teraz, pisząc ten post przypominają mi się niektóre dania i sama
sobie zazdroszczę, że miałam okazję ich spróbować. Ciężko jest odejść od stołu,
jednak staram się korzystać też z innych atrakcji, aby nie obawiać się o swoją
wagę po powrocie do rzeczywistości.
Mamy tu zapewniony cały wachlarz
rozrywek, co tylko dusza zapragnie: wieczorami, przy zachodzie słońca można
patrzeć na morze i czytać ulubioną powieść wypożyczoną z biblioteki lub wybrać
się na tematyczną imprezę do jednego z lokali (w każdym z nich jest grana
innego rodzaju muzyka, więc na pewno każdy trafi na coś, co lubi) i poddać się
szaleństwu nocy . W ciągu dnia dostępne są różnego rodzaju zajęcia artystyczne,
teatr czy jacuzzi. Jest także możliwość zadbania o swoją sylwetkę – można pójść
na zajęcia gimnastyczne, siłownię, czy też basen, co pozwoli spalić
nadprogramowe kalorie.
Z Civitavecci dopłynęliśmy do Rzymu. Rzym jest
piękny i mimo że byłam w nim już 10 raz, czułam się wspaniale, mogąc odwiedzić
znajome miejsca, poczuć zapach aromatycznego espresso czy zjeść przepyszne włoskie
lody. Kiedy przechadzam się wąskimi uliczkami i widzę, że nic w okolicy się nie
zmieniło, czuję, że Rzym jest mi tak samo dobrze znany, jak moje rodzinne
miasto.
Dzisiaj dopłynęliśmy do Palermo, położonego na
Sycylii. Mimo że pogoda nas nie rozpieszcza i tak uważam, że jest to cudowne
miejsce. Mogę też odhaczyć najważniejszy punkt zwiedzania Sycylii – zobaczyłam
miejsce, gdzie była nagrywana finałowa scena z „Ojca chrzestnego” na schodach
Teatru Massimo! Możecie sobie wyobrazić, jak wspaniałe emocje mi przy tym
towarzyszyły.
Plan na następne dni to
zwiedzanie Marsylii, Barcelony i Tunizu (stolica Tunezji). Już się nie mogę
doczekać, kiedy zobaczę te wszystkie piękne miejsca, o których można przeczytać
w przewodniku! Tymczasem przesyłam Wam odrobinę słońca oraz moc pozdrowień i
idę odkrywać Palermo.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrawdziwy globetrotter z Ciebie ;) Ty chyba nie możesz usiedzieć w miejscu, prawda? :)
OdpowiedzUsuń