piątek, 27 marca 2015

Rejs po Morzu Śródziemnym

Moja podróż zaczęła się od przylotu do Bergamo. Podziwiając Alpy Bergamskie wsiedliśmy do pociągu, który zawiózł nas  prosto do Genui. Spędziliśmy tam jeden dzień, następnie rozpoczęliśmy rejs po Morzu Śródziemnomorskim, kierując się w stronę Civitaveccii. Jestem pod ogromnym wrażeniem wycieczkowca, którym płyniemy - przypomina mi on miasto pełne rozrywki.


Po pierwsze jedzenie: jest przepyszne! Dania są bardzo różnorodne,  każdy znajdzie coś dla siebie: świeże owoce morza, różnego rodzaju sałaty i mięso, aromatyczna bruschetta, oliwa.  Nawet teraz, pisząc ten post przypominają mi się niektóre dania i sama sobie zazdroszczę, że miałam okazję ich spróbować. Ciężko jest odejść od stołu, jednak staram się korzystać też z innych atrakcji, aby nie obawiać się o swoją wagę po powrocie do rzeczywistości. 

Mamy tu zapewniony cały wachlarz rozrywek, co tylko dusza zapragnie: wieczorami, przy zachodzie słońca można patrzeć na morze i czytać ulubioną powieść wypożyczoną z biblioteki lub wybrać się na tematyczną imprezę do jednego z lokali (w każdym z nich jest grana innego rodzaju muzyka, więc na pewno każdy trafi na coś, co lubi) i poddać się szaleństwu nocy . W ciągu dnia dostępne są różnego rodzaju zajęcia artystyczne, teatr czy jacuzzi. Jest także możliwość zadbania o swoją sylwetkę – można pójść na zajęcia gimnastyczne, siłownię, czy też basen, co pozwoli spalić nadprogramowe kalorie.


Z Civitavecci dopłynęliśmy do Rzymu. Rzym jest piękny i mimo że byłam w nim już 10 raz, czułam się wspaniale, mogąc odwiedzić znajome miejsca, poczuć zapach aromatycznego espresso czy zjeść przepyszne włoskie lody. Kiedy przechadzam się wąskimi uliczkami i widzę, że nic w okolicy się nie zmieniło, czuję, że Rzym jest mi tak samo dobrze znany, jak moje rodzinne miasto.


Dzisiaj dopłynęliśmy do Palermo, położonego na Sycylii. Mimo że pogoda nas nie rozpieszcza i tak uważam, że jest to cudowne miejsce. Mogę też odhaczyć najważniejszy punkt zwiedzania Sycylii – zobaczyłam miejsce, gdzie była nagrywana finałowa scena z „Ojca chrzestnego” na schodach Teatru Massimo! Możecie sobie wyobrazić, jak wspaniałe emocje mi przy tym towarzyszyły.

Plan na następne dni to zwiedzanie Marsylii, Barcelony i Tunizu (stolica Tunezji). Już się nie mogę doczekać, kiedy zobaczę te wszystkie piękne miejsca, o których można przeczytać w przewodniku! Tymczasem przesyłam Wam odrobinę słońca oraz moc pozdrowień i idę odkrywać Palermo.



czwartek, 19 marca 2015

Magiczne zielone drzewko

O tym jakie znaczenie w kulturze ma drzewo oliwne świadczy jego obecność w Starym Testamencie – przybywająca na Arkę Noego gołębica, poprzez oliwną gałązkę, symbolizowała pokój, przyjaźń oraz koniec potopu. Z kolei w Nowym Testamencie drzewo oliwne opisane zostało jako zioło o uzdrowicielskiej mocy. W mitologii zaś drzewko to symbolizowało odporność, witalność i wyróżniano nim zwycięzców starożytnych igrzysk olimpijskich. We Włoszech na Niedzielę Palmową do dzisiaj zamiast palemek święci się właśnie oliwne gałązki.


Każda część drzewa oliwnego znajduje zastosowanie w jakiejś dziedzinie – kuchni, medycynie czy kosmetologii. Ekstrakt z oliwnych liści wzmacnia organizm i odporność. Owoce – czyli oliwki – są bogate w witaminy A,C i E oraz błonnik. Poza tym są znakomitym źródłem tłuszczów, które działają antynowotworowo, pozytywnie wpływają na układ krążenia, są niskokaloryczne i są dobrze wchłaniane przez ludzki organizm. 


Oliwa z oliwek zawiera witaminy typu A, E, D i K. Spowalnia procesy starzenia się, pomaga w gojeniu owrzodzeń, zmniejsza ryzyko miażdżycy, reguluje proces trawienia, a także wpływa na prawidłowe funkcjonowanie nerek. Oliwa obniża także poziom cukru we krwi dlatego jej spożywanie jest korzystne dla cukrzyków. Szczególnie polecam Wam oliwę Ekstra Vergine czyli oliwę z pierwszego tłoczenia.

Ekstrakt z drzewa oliwnego i oliwek, wykorzystywany w kosmetyce, doskonale nawilża skórę oraz działa jako naturalny filtr chroniący ją przed promieniowaniem UV, dlatego bardzo chwalę sobie mydła na bazie tłuszczu oliwnego. 

 

Uwielbiam także ozdoby z drzewa oliwnego, które ma piękne słoje, jest bardzo odporne na uszkodzenia i nie absorbuje bakterii. Do tego przypomina mi moje ukochane Włochy.



środa, 11 marca 2015

Spacery nad morzem

Aktualnie mieszkam w Warszawie, ale przez wiele lat mieszkałam w Sopocie. Dzięki temu mogłam doświadczyć tego, jak wspaniałe jest morze o każdej porze roku. 


Uwielbiam nadmorskie spacery, podczas których można oddychać świeżym, bogatym w jod powietrzem. Jod pobudza tarczycę do produkcji hormonów regulujących przemianę materii. Jego niedobory mogą być przyczyną senności, przesuszonej skóry czy nagłego przybierania na wadze. Dlatego właśnie spacery brzegiem plaży wspaniale wpływają na nasz organizm.

Nad polskim morzem mamy bardzo wysokie stężenie jodu, a od listopada do marca jego zagęszczenie w powietrzu jest największe, dlatego warto wybrać się nad Bałtyk jeszcze zimą. Zawarte w nadmorskiej bryzie: magnez, wapń, kryształki soli oraz brom, działają wyciszająco, łagodzą stany zapalne oraz dobrze wpływają na drogi oddechowe.


Kiedy jestem w domu, często rankiem razem z mamą wybieramy się do rybaków po świeże ryby, które później przyrządzamy na obiad. Morskie ryby także zawierają dużą ilość zdrowego jodu. Zresztą, uwielbiam jeść wszystkie morskie i wodne żyjątka – no może z wyjątkiem surowych ostryg, nie każdy jest ich koneserem:)

Zawsze, kiedy wracam do Sopotu, wybieram się do nadmorskiego baru na herbatę. Znajduje się on na samej plaży, więc z okien można podziwiać przepiękny nadmorski krajobraz. A Wy, lubicie Bałtyk i owoce morza?