poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Kuchnia Taiwan

W Azji nieustanie odkrywam nowe smaki kuchni. W każdym kraju znajduję nowe odcienie kuchni, dlatego bardzo ciężko jest zdecydować się, które jedzenie jest według mnie najlepsze. Na Tajwanie jada się bardzo dużo mięsa. Właściwie żadna część się nie marnuję. Ze wszystkiego przyrządzane są grillowane porcje mięs nadziewanych na drewniane patyki – coś na miarę szaszłyków. Na niektórych ,,szaszłykach” znaleźć można jelita, serca kurcząt i przedziwne inne rarytasy. Niektóre z potraw wydzielają dość specyficzny, intensywny i dość nieprzyjemny zapach, który wzbudzał we mnie odrazę. Jednym z przysmaków, po który ustawiają się długie kolejki jest pierś z kurczaka smażona na głębokim tłuszczu. Dania przyrządzane na głębokim tłuszczu są tutaj bardzo popularne. Osobiście nie jestem ich wielką fanką, więc wybór dla mnie jest dość ograniczony. Jednym z przysmaków, na którego skosztowanie musiałam się przełamać były kurze łapki w marynacie, których jak się okazało nie byłam w stanie przełknąć :P 

Jeżeli chodzi o zupy to jedną z moich ulubionych jest hot pot. Wybiera się składniki i na podgrzanych wokach przyrządza się taką zupę samodzielnie. Przepyszna jest na przykład wołowina, którą przypala się palnikiem. Mięso, które już wcześniej zostało zamarynowane w lokalnych przyprawach leży na gorącym blacie i przez lokalnego kucharza opalane jest ręcznym palnikiem z każdej strony.

Kolejnym przysmakiem są naleśniki w wersji lokalnej :D tzn. na bazie mąki ryżowej, smażone na gorącym blacie, które wyglądają trochę jak wyrośnięte racuchy. Można przygotować je np. z sałatą czy mielonym mięsem. Ogromnie kusiło mnie, żeby zjeść muszle, ale stwierdziłam, że nie mając pewności odnośnie ich świeżości nie chcę ryzykować.

Daniem, które bardzo lubię jest także kaczka, której zwyczaj jedzenia pochodzi z Pekinu. Ale obecnie można zjeść jądosłownie wszędzie. Jedzenia jest tutaj do wyboru do koloru. Jedną z potraw, która doprawdy mnie porwała jest zupa z pomidorowym makaronem. Zrobiłam jej zdjęcie, aby mieć jej nazwę, bo nie mam pojęcia jak nazywa się ona w innym języku aniżeli tamtejszym.

Na śniadanie jadałam coś na podobieństwo pampuchów, robionych na parze a do tego omlet, którego smak przypominał ten polski, ale według mnie miał domieszkę ryżowej mąki, ponieważ w smaku był nieco gumowaty. Powiem Wam, że nawet mnie to zaciekawiło. Postanowiłam więc, że spróbuję go przyrządzić. Z najgorszych potraw jakie spróbowałam byly stinky Tofu, czyli śmierdzące Tofu. Nie bez przyczyny taka ich nazwa :) Faktycznie czuć je już z odległości kilku metrów. Po zjedzeniu ciągle czułam w ustach ich posmak. Ewidentnie nie będzie to moja ulubiona potrawa :)

Już niebawem podzielę się z Wami kolejnymi ciekawostkami z mojej podróży!



1 komentarz:

  1. Witam pierwszy raz wszedłem na twój blog.niewiem gdzie mam napisać bo chodzi mi o jakiś kontakt do ciebie gdzie mógłbym opisać moja sprawe bo potrzebuje pomocy ..mam crohna i 5 przetok będzie chyba stomia.prosze o kontakt do ciebie.moj mail stanislaw.stanislaw83@wp.pl pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń