W Azji nieustanie odkrywam nowe
smaki kuchni. W każdym kraju znajduję nowe odcienie kuchni, dlatego bardzo
ciężko jest zdecydować się, które jedzenie jest według mnie najlepsze. Na
Tajwanie jada się bardzo dużo mięsa. Właściwie żadna część się nie marnuję. Ze
wszystkiego przyrządzane są grillowane porcje mięs nadziewanych na drewniane patyki – coś na miarę
szaszłyków. Na niektórych ,,szaszłykach” znaleźć można jelita, serca kurcząt i przedziwne
inne rarytasy. Niektóre z potraw wydzielają dość specyficzny, intensywny i dość nieprzyjemny zapach,
który wzbudzał we mnie odrazę. Jednym z przysmaków, po który ustawiają się
długie kolejki jest pierś z kurczaka smażona na głębokim tłuszczu. Dania
przyrządzane na głębokim tłuszczu są tutaj bardzo popularne. Osobiście nie
jestem ich wielką fanką, więc wybór dla mnie jest dość ograniczony. Jednym z przysmaków, na którego skosztowanie musiałam się przełamać były kurze łapki w
marynacie, których jak się okazało nie byłam w stanie przełknąć :P
Jeżeli chodzi o zupy to jedną z
moich ulubionych jest hot pot. Wybiera się składniki i na podgrzanych wokach
przyrządza się taką zupę samodzielnie. Przepyszna jest na przykład wołowina,
którą przypala się palnikiem. Mięso, które już wcześniej zostało zamarynowane w
lokalnych przyprawach leży na gorącym blacie i przez lokalnego kucharza opalane jest ręcznym palnikiem z
każdej strony.
Kolejnym przysmakiem są naleśniki
w wersji lokalnej :D tzn. na bazie mąki ryżowej, smażone na gorącym blacie, które wyglądają trochę jak wyrośnięte racuchy. Można
przygotować je np. z sałatą czy mielonym mięsem. Ogromnie kusiło mnie, żeby
zjeść muszle, ale stwierdziłam, że nie mając pewności odnośnie ich świeżości
nie chcę ryzykować.
Daniem, które bardzo lubię jest
także kaczka, której zwyczaj jedzenia pochodzi z Pekinu. Ale obecnie można
zjeść jądosłownie wszędzie. Jedzenia jest tutaj do wyboru do koloru. Jedną z
potraw, która doprawdy mnie porwała jest zupa z pomidorowym makaronem. Zrobiłam
jej zdjęcie, aby mieć jej nazwę, bo nie mam pojęcia jak nazywa się ona w innym języku
aniżeli tamtejszym.
Na śniadanie jadałam coś na
podobieństwo pampuchów, robionych na parze a do tego omlet, którego smak
przypominał ten polski, ale według mnie miał domieszkę ryżowej mąki, ponieważ w smaku był nieco gumowaty. Powiem Wam, że nawet mnie to zaciekawiło.
Postanowiłam więc, że spróbuję go przyrządzić. Z najgorszych potraw jakie spróbowałam
byly stinky Tofu, czyli śmierdzące Tofu. Nie bez przyczyny taka ich nazwa :) Faktycznie czuć je już
z odległości kilku metrów. Po zjedzeniu ciągle czułam w ustach ich posmak. Ewidentnie nie będzie to moja ulubiona potrawa :)
Witam pierwszy raz wszedłem na twój blog.niewiem gdzie mam napisać bo chodzi mi o jakiś kontakt do ciebie gdzie mógłbym opisać moja sprawe bo potrzebuje pomocy ..mam crohna i 5 przetok będzie chyba stomia.prosze o kontakt do ciebie.moj mail stanislaw.stanislaw83@wp.pl pozdrawiam
OdpowiedzUsuń