środa, 28 października 2015

Historia cudownej stomiczki Agnieszki


Dzisiejszy wpis wyjątkowo nie będzie dotyczył mojego życia, dzisiaj opowiem Wam o Agnieszce – cudownej stomiczce, którą poznałam podczas pobytu w szpitalu. Podobnie jak wielu z Was znalazła się w sytuacji, która zmieniła jej życie o 360 stopni. 
Poznałyśmy się z Agą w mało przyjemnych dla mnie okolicznościach – trafiłam do szpitala z powodu uciążliwego bólu brzucha. Sytuacja była na tyle poważna, że musiałam pozostać na oddziale znacznie dłużej niż myślałam. Początkowo nie byłam tym zachwycona, jednak dzięki wiernym przyjaciołom, którzy odwiedzali mnie na co dzień, łatwiej było mi znieść tą sytuację.
Pozytywnym akcentem mojego pobytu w szpitalu było spotkanie z Agnieszką, która leżała w tej samej sali co ja. Ta śliczna dziewczyna znalazła się tam w wyniku ciężko przebiegającej choroby Leśniowskiego-Crohna. Lekarz prowadzący przyznał, że w kontekście przebiegu choroby jesteśmy do siebie bardzo podobne, jak lustrzane odbicie.

Agnieszka na chorobę Leśniowskiego-Crohna choruje od roku, stomię wyłoniono u niej, w celu leczenia przetok. W wyniku leczenia wyłoniono u niej stomię jelitową oraz gastrostomię (przetoka pomiędzy żołądkiem a powierzchnią ciała, jest stosowana w celu odżywiania osób z niedrożnym przełykiem, na przykład w wyniku nowotworu czy też powikłań po oparzeniu)Bardzo szybko nawiązałyśmy z Agą dobry kontakt, już po kilku dniach znajomości opowiadałam jej o moim życiu i blogu STOMAlife. Agnieszka była pod dużym wrażeniem sesji kampanii, w której uczestniczyłam, ciężko było  jej uwierzyć w to, że przechodząc tak ciężką chorobę „można tak wyglądać i tyle robić”. Podczas pobytu w szpitalu bardzo się z zżyłyśmy, dlatego moment wyjścia z niego nie był dla mnie łatwy. Na szczęście do dzisiaj pozostałyśmy w kontakcie.
W momencie kiedy się poznałyśmy, Aga bardzo ciężko znosiła chorobę i to, że posiada stomię. Na szczęście otrzymała ogromne wsparcie od swojego męża Rafała oraz jej cudownych dzieci  – Martynki i Kacpra. Rafał przez cały czas stawał na głowie, aby ulżyć Agnieszce w całej tej sytuacji. Podczas odwiedzin zawsze starał się ją rozśmieszyć.
Obecnie, kiedy rozmawiam z Agą przez telefon, słyszę w jej głosie pozytywną zmianę. Jej stan zdrowia znacząco się poprawił. Powoli zaczęła normalnie jeśći nauczyła się samodzielnie zmieniać stomijny worek. Początkowo zajmował się tym jej maż. Ostatnio wróciła do pracy i od razu wyczułam, że dzięki temu zmieniło się jej nastawienie do życia. Jestem dumna z tego, że się nie poddaje i ponownie odnajduje się w swoich codziennych aktywności. Jak sama przyznała, moja historia dała jej „mocnego kopa” do życia.
Podczas jednej z wielu rozmów, doradziłam Agnieszce, by znalazła zajęcie, które sprawi jej przyjemność i pozwoli nie myśleć o chorobie. Kilka dni później, dowiedziałam się, że postanowiła założyć własną firmę cateringową i będzie sprzedawać domowe pierogi. Przed chorobą Aga pracowała jako pomoc kuchenna, gotowanie zawsze sprawiało jej przyjemność. Chętnych na jej smakowite wyroby nie brakujeJ Cieszę się, że znalazła zajęcie, które jest jej pasją.
Mam nadzieję, że dzisiaj to Agnieszka stanie się dla Was inspiracją. Jej historia jest kolejnym dowodem na to, że ani choroba, ani stomia nie jest przeszkodą w normalnym życiu. To oczywiste, że po zabiegu wyłonienia stomii, życie trochę się zmienia, warto jednak uzbroić się w cierpliwość, zagryźć zęby i zaakceptować własną sytuację, a wtedy życie może zmienić się tylko na lepsze.
Nic nie stałoby się jednak bez wsparcia najbliższych. Dlatego poprzez tę historię, Agnieszka chciałaby podziękować swoim najbliższym – mężowi oraz dzieciom. To dzięki nim udało się jej przetrwać najtrudniejsze chwile. Osobiście mogę powiedzieć, że są to niesamowite osoby. Ja dziękuję tym wpisem Agnieszce za to, że zaufała mi i zechciała podzielić się ze mną własnymi doświadczeniami.

Aga jesteś wielka! Życzę Tobie i twojej rodzinie ogromnej siły i wytrwałości 
w spełnianiu Waszych wspólnych marzeń.  Trzymam za Was kciuki!J 















piątek, 23 października 2015

Aqua-Aerobik

W ostatnim czasie miałam okazję brać udział w zajęciach aqua aerobiku. Na początku nie byłam do nich przekonana, dotychczas kojarzyły mi się z zabiegami rehabilitacji kręgosłupa, które przeszłam jakiś czas temu. Uwielbiam porządny wysiłek fizyczny więc myślałam, że tego rodzaju ćwiczenia są zwyczajnie nie dla mnie. Tymczasem aqua aerobik miło mnie zaskoczył! Naprawdę warto było spróbować. Na zajęciach spotkałam osoby w różnym wieku. Wszyscy uczestnicy zajęć otrzymali na początku hantelki i piankowe „makarony”. Hantelki to dodatkowe obciążenie dla mięśni, „makaron” pomaga utrzymać równowagę w wodzie. Ćwiczenia jakie wykonywaliśmy to między innymi nożyce, brzuszki, pajacyki, skręty i podskoki. Do aktywności motywowała nas energetyczna muzyka.
Wysiłek fizyczny, którego wymagają ćwiczenia w wodzie jest idealny dla każdego, zarówno dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę ze sportem, jak i dla tych, którzy uprawiają go regularnie. Taki trening wzmacnia mięśnie całego ciała, w tym mięśnie brzucha, dlatego może być idealnym elementem profilaktyki przeciwprzepuklinowej dla stomików.

Istnieje teoria, która mówi, że woda jest dla człowieka symbolem powrotu do łona matki – nieodłącznej części nas samych. Osobiście namawiam Was do obcowania z tym żywiołem natury w formie regularnych wizyt na basenie i udziału w zajęciach aqua aerobiku. 

sobota, 17 października 2015

Lot szybowcem

Uwielbiam wyzwania i mocne wrażenia, adrenalina jest nieodłączną częścią mojego życia. W takich momentach czuję, że żyję. Dlatego jednym z moich marzeń był lot szybowcem. Myślałam o nim już od dłuższego czasu i zazwyczaj właśnie na myśleniu się kończyło.

Moje marzenie znał jeden z moich bliskich przyjaciół. W dniu urodzin postanowił zrobić mi niespodziankę – dostałam od niego voucher na lot szybowcem. To był niezwykły prezent.

Swoje marzenie zrealizowałam we wrześniu. Pogoda w dniu lotu była cudowna, na zewnątrz świeciło słońce, a niebo było idealnie przejrzyste. Niezmiernie mnie to ucieszyło, ponieważ złe warunki atmosferyczne mogły uniemożliwić realizację mojego marzenia. 

Na początek otrzymałam od instruktora  spadochron oraz wskazówki dotyczące bezpieczeństwa lotu. Ku mojemu zdziwieniu poproszono mnie, abym usiadła na przednim siedzeniu samolotu. Zawsze myślałam, że z przodu siedzi tylko profesjonalny pilot, dowiedziałam się jednak, że istnieje możliwość sterowania samolotem, również z drugiego siedzenia. Tam właśnie zasiadł profesjonalista, który sterował naszym szybowcem.
Szybowiec wzniósł się na około 800 m nad ziemią. Na początku było bardzo spokojnie, delektowałam się pięknymi widokami, ale wciąż czekałam na jakąś dawkę adrenaliny…i oczywiście się doczekałam. Kiedy myślałam, że będziemy spokojnie lądować, nagle zaczęliśmy gwałtownie opadać, po czym wznieśliśmy się ponownie. To był idealny akcent na zakończenie lotu!

Z lotniska wyszłam szczęśliwa i podekscytowana – to były naprawdę niesamowite wrażenia! Niewykluczone, że latanie szybowcem stanie się jedną z moich pasji. Polecam spróbować tej rozrywki wszystkim tym, którzy uwielbiają wspaniałe widoki i zastrzyk adrenaliny