środa, 27 maja 2015

Na śniadanie bieganie

Nie ma to jak zacząć dzień zdrowo. Mam nadzieję, że Wy po maratonie nie poddajecie się i dalej trenujecie? Ja oprócz jogi, o której opowiadałam Wam jakiś czas temu, wznowiłam bieganie.

Aktualnie ciągle podróżuję pomiędzy stolicą a Trójmiastem. Bez względu na miejsce, w którym przebywam nie marnuję mojego czasu – wstaję wcześnie rano i idę biegać. Przeważnie biegam około godziny 8:00-9:00 – poranne słońce dodaje mi energii i siły. Jeśli nie mogę zrobić tego rano, idę biegać wieczorem, zdarza się nawet, że biegam w deszczu – jak widzicie nie ma żadnej wymówki, bo sport to zdrowie!:) Na razie pokonuję krótkie dystanse, żeby powoli się wdrożyć i zbytnio nie obciążać kolan.

Szczególnie przyjemnie biega się nad morzem, dookoła śpiewają mewy, lekka bryza morska  przyjemnie balansuje temperaturę ciała, a nadmorski krajobraz i szum fal wycisza oraz relaksuje. Nadmorski piasek to dobre podłoże do biegania, przez co trening jest bezpieczniejszy dla stawów, a niżeli bieganie po utwardzonej powierzchni w parku.

Po biegowej rozgrzewce przeważnie ćwiczę jogę – to bardzo dobry sposób na rozciąganie, które zapobiega zakwasom po treningu W trakcie ćwiczenia jogi, ważnym elementem jest odpowiedni rytm oddechu. Prawidłowy oddech powinien być głęboki, ale zarazem spokojny i regularny, w ten sposób płuca rozszerzają się, a nasz organizm jest odpowiednio dotleniony, co pomaga rozluźnić całe ciało. Każde ćwiczenie wykonuję z wydechem, na przykład podczas skłonu robię głęboki oddech, wydychając powietrze wraz z wyprostem.

Po takim treningu marzę tylko o tym, aby wrócić do domu i zjeść porządne śniadanie. Poranny ruch sprawia,
że mam siłę na cały dzień i jestem gotowa na wiele niespodziewanych, często stresujących sytuacji. Z pewnością wpływają na to tak zwane hormony szczęścia, czyli endorfiny, które wytwarzają się po wysiłku fizycznym. Aby Was o tym przekonać zrobiłam selfie z mojego treningu nad morzem. Nadal z niecierpliwością czekam na Wasze selfie i newsy z codziennych sportowych poczynań.

poniedziałek, 25 maja 2015

Bałtycka ryba w egzotycznym wydaniu


Będąc w swoim rodzinnym mieście, Sopocie, uwielbiam wybierać się na kutry rybackie po świeże ryby. Tak też zrobiłam ostatnio. Na pierwszą łódź, która dopłynęła zaspałam, druga miała niewystarczającą ilość dorszy i nie każdy mógł coś kupić, jedynie trzy pierwsze osoby miały to szczęście. Czas oczekiwania na świeżą dostawę ryb i powrót rybaków z połowów stoi zawsze pod znakiem zapytania, mimo to podejmuję ryzyko stania w kolejce bo ryby są świeże i smaczne:)

Tym razem czekałam na następna łódź około dwóch godzin i powiem Wam – było warto. W międzyczasie zrobiłam sobie na plaży poranny trening – trochę jogi, połączonej z innymi ćwiczeniami. W kolejce poznałam bardzo ciekawych ludzi i czas zleciał dosłownie w oka mgnieniu.

Zanim udało mi się zdobyć długo oczekiwane ryby, do głowy wpadł mi ciekawy pomysł na ich przyrządzenie. Zdradzam Wam przepis:
Potrzebne składniki:

  • -1 dorsz
  • -kolendra około 20 listków
  • -korzeń  imbiru około 3 cm długości
  • -mleczko kokosowe 1/3 puszki
  • -chili
  • -czosnek 2 ząbki lub 1
  • -sól
Sposób przyrządzenia:

  1. Wszystkie potrawy i składniki trzeba ze sobą wymieszać, dobrze przyprawić - w tak przygotowanej mieszance umieścić lekko osolone filety z dorsza. W międzyczasie trzeba nagrzać piekarnik do maksymalnej temperatury 220 stopni.
  2. Danie należy piec w naczyniu żaroodpornym przez około 15 minut - starajcie się nie przekroczyć tego czasu, bo ryba zostawiona w piekarniku zbyt długo, robi się sucha  - łatwo jest tu przedobrzyć.
  3. Dodatki: Ja nie miałam zbyt wiele czasu, więc wybrałam jako dodatek najszybszą z możliwych opcji, czyli kaszę kuskus.

Polecam Wam spróbować zaproponowane przez mnie danie - jest proste i szybkie w przygotowaniu, ale przede wszystkim zdrowe. Pamiętajcie, aby przed przyrządzeniem dorsza w takiej wersji upewnić się, czy możecie jeść wszystkie przyprawy i składniki – ja osobiście nie mam po zjedzeniu tego dania żadnych problemów – ale każdy organizm reaguje inaczej. Smacznego :) 



piątek, 15 maja 2015

Organizacja sprzętu stomijnego – krok po kroku


Jednym z wielu pytań po wyłonieniu stomii jest – skąd mam wziąć woreczki? Gdzie kupić? Jak dobrać? Głowa puchnie bo to kolejna nowość jaką trzeba ogarnąć. Trzy wdechy na uspokojenie i zaczynamy od początku…  

Sprzęt stomijny jest refundowany przez NFZ, oczywiście musisz mieć ubezpieczenie zdrowotne. Pierwsze zlecenie dostaniesz wraz z wypisem, wychodząc ze szpitala. Zwróć uwagę na to, czy są w nim wpisane poprawnie Twoje dane, czy ma pieczątkę szpitala, lekarza, a zwłaszcza czy wpisano poprawny kod zaopatrzenia (znajdziesz je niżej). Teraz ze zleceniem musisz odwiedzić Twój najbliższy oddział Narodowego Funduszu Zdrowia. Weź ze sobą wypis ze szpitala. Pracownik NFZ musi do niego zajrzeć żeby potwierdzić, że faktycznie pobyt w szpitalu się zakończył. Taka formalność. Jeśli wszystko zgadza się, zlecenie zostanie potwierdzone i do kompletu dostaniesz Kartę Zaopatrzenia Comiesięcznego KZC. Brzmi groźnie. A dokument jest przydatny Tobie, lekarzowi i sklepowi, w którym będziesz odbierać sprzęt stomijny żeby odhaczać w nim kolejne odbiory. O nim jeszcze za chwilę.

Po wyjściu ze szpitala możesz nie mieć siły albo ochoty włóczyć się po różnych miejscach. Nie musisz iść do NFZ-tu osobiście. Poproś członka rodziny, znajomego, kuratora, generalnie kogokolwiek. Musisz mu dać upoważnienie, zlecenie, wypis ze szpitala i kopię swojego dokumentu tożsamości. On może potwierdzić pierwsze zlecenie w Twoim imieniu.

OK. Masz potwierdzone zlecenie i kartę w ręku. Co dalej? Teraz czeka Cię wizyta w sklepie medycznym. Ale gdzie go znaleźć?!?! Listę sklepów medycznych znajdziesz np. na stronie NFZ albo podpowiedzą Ci w szpitalu. Tu wracamy do groźnej karty zaopatrzenia comiesięcznego. Idąc po sprzęt musisz mieć w reku zlecenie i kartę. Zlecenie zostawiasz w sklepie a na karcie zostanie zapisane na jakie miesiące masz odebrane worki. Ze sprzętem i kartą wracasz do domu.:) 


Lecą dni, sprzęt się kończy...:( Zlecenie można dostać na miesiąc, dwa a maksymalnie na trzy. Zanim skończy się okres na jaki masz odebrany sprzęt, idź do lekarza po kolejny wniosek. Pamiętaj, żeby mieć przy sobie Kartę Zaopatrzenia Comiesięcznego. Lekarz musi wiedzieć na jakie miesiące ma wypisać Ci zlecenie. Karta będzie Ci służyć do ostatniej wolnej kratki. Po nową idziesz znowu do NFZ, i cała procedura z regularnymi wizytami u lekarza, a potem w sklepie medycznym powtarza się. KZC pilnuj tak samo jak dowodu osobistego czy karty płatniczej. Tylko z nią możesz odebrać sprzęt i dostać nowe zlecenie. Pilnuj jej dobrze. W razie jej zagubienia musisz iść do NFZ i poprosić o duplikat. Inaczej nici z refundowanych worków.

Sprawą indywidualną jest dobór sprzętu stomijnego. Firmy, które produkują specjalistyczny sprzęt często oferują darmowe próbki oraz pomoc w jego doborze. Dzięki temu można wybrać najbardziej odpowiednie zaopatrzenie, z którym będziemy czuć się komfortowo i swobodnie.

Kody zaopatrzenia:

Kolostomia - 300 zł - kod zaopatrzenia P.099.k
Ileostomia - 400zł - kod zaopatrzenia P.099.i
Urostomia - 480 zł - kod zaopatrzenia P.099.u

Zapraszam Was też na stronę kampanii „STOMAlife. Odkryj stomię” znajdziecie tam wzory zleceń na sprzęt oraz więcej informacji  na temat zasad refundacji sprzętu stomijnego: http://stomalife.pl/zasady-refundacji-sprzetu-stomijnego/