Nie ma to jak zacząć dzień zdrowo. Mam nadzieję, że Wy po
maratonie nie poddajecie się i dalej trenujecie? Ja oprócz jogi, o której
opowiadałam Wam jakiś czas temu, wznowiłam bieganie.
Aktualnie ciągle podróżuję pomiędzy stolicą a Trójmiastem.
Bez względu na miejsce, w którym przebywam nie marnuję mojego czasu – wstaję
wcześnie rano i idę biegać. Przeważnie biegam około godziny 8:00-9:00 – poranne
słońce dodaje mi energii i siły. Jeśli nie mogę zrobić tego rano, idę biegać
wieczorem, zdarza się nawet, że biegam w deszczu – jak widzicie nie ma żadnej
wymówki, bo sport to zdrowie!:) Na razie pokonuję krótkie dystanse, żeby powoli
się wdrożyć i zbytnio nie obciążać kolan.
Szczególnie przyjemnie biega się nad morzem, dookoła
śpiewają mewy, lekka bryza morska przyjemnie
balansuje temperaturę ciała, a nadmorski krajobraz i szum fal wycisza oraz
relaksuje. Nadmorski piasek to dobre podłoże do biegania, przez co trening jest
bezpieczniejszy dla stawów, a niżeli bieganie po utwardzonej powierzchni w
parku.
Po biegowej rozgrzewce przeważnie ćwiczę jogę – to bardzo
dobry sposób na rozciąganie, które zapobiega zakwasom po treningu W trakcie
ćwiczenia jogi, ważnym elementem jest odpowiedni rytm oddechu. Prawidłowy
oddech powinien być głęboki, ale zarazem spokojny i regularny, w ten sposób
płuca rozszerzają się, a nasz organizm jest odpowiednio dotleniony, co pomaga
rozluźnić całe ciało. Każde ćwiczenie wykonuję z wydechem, na przykład podczas
skłonu robię głęboki oddech, wydychając powietrze wraz z wyprostem.
Po takim treningu marzę tylko o tym, aby wrócić do domu i
zjeść porządne śniadanie. Poranny ruch sprawia,
że mam siłę na cały dzień i
jestem gotowa na wiele niespodziewanych, często stresujących sytuacji. Z
pewnością wpływają na to tak zwane hormony szczęścia, czyli endorfiny, które
wytwarzają się po wysiłku fizycznym. Aby Was o tym przekonać zrobiłam selfie z
mojego treningu nad morzem. Nadal z niecierpliwością czekam na Wasze selfie i
newsy z codziennych sportowych poczynań.