Któregoś dnia w trakcie pobytu w
Hongkongu, siedząc w mieszkaniu postanowiłam wybrać się w wyjątkowe miejsce jakim jest wyspa Sai Kung. Wokół Honkkongu znajduje się
wiele wysp, na których naprawdę jest co zwiedzać. Można na przykład wyruszyć w piękną trasę
kolejową w kierunku Chin. Taka podróż jest moim marzeniem, dlatego znalazłam już osobę,
która wyruszyłaby w nią razem ze mną. Aby
się tam wybrać warto znać język chiński bądź umiejętnie posługiwać się
słownikiem. To znacznie ułatwia podróż.
Chciałabym kiedyś wyruszyć w taką
podróż z moją mamą i wspólnie z nią zobaczyć ten szlak. Stamtąd można dotrzeć
do Mongolii oraz na Syberię, gdzie moja babcia wraz z rodziną spędziła 7 lat
życia. Niektóre z wysp wulkanicznych znajdujących się wokół Hongkongu wpisane
zostały na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Tego dnia wybrałam Sai Kung,
gdzie transport nie jest uciążliwy ani nie zabija portfela. Podróżując tak
długo muszę mieć na względzie oszczędności, które wydaję. Wyspa była dla mnie
wybawieniem, ponieważ w mojej głowie znów kołatały się natrętne myśli z
przeszłości. Czułam potrzebę wyciszenia się oraz oddalenia się od ludzi, aby
pobyć sama. Dzień wcześniej wróciłam z Tajwanu. Jest to urocza wyspa, która w
zasadzie wygląda trochę jak półwysep Helski tylko, że w chińskich wydaniu.
Wszędzie pełno było rybaków oraz handlarzy sprzedających pamiątki. Wiele było
restauracji z których wyłaniał się silny zapach ryb. Chodziłam sobie po okolicy
nie planując nic konkretnego. Był to wypad totalnie spontaniczny. Usiadłam w
restauracji, wokół której były olbrzymie akwaria z rybami oraz owocami morza.
Nie jestem nawet w stanie ich wszystkich nazwać, ponieważ nie znam takich
gatunków ryb. Zawsze staram się próbować i odkrywać nowe smaki więc zamówiłam
drobny posiłek, ale w ekskluzywnym chińskim wydaniu. Była to duża małża, której muszla może służyć
jako dekoracja. Widziałam już muszle w wydaniu popielniczki, mydelniczki albo
na stole z suszkami.
Siedziałam w tej restauracji
około dwóch godzin. Próbowała się uporać ze wspomnieniami. Ściskało mnie w
środku a moje serce było totalnie rozbite. Wspomnienia dotyczące niedawno
zmarłego ojca nieustannie siedziały mi w głowie przez co łzy cisnęły mi się do
oczu. Wszystkie widoki ze szpitala wróciły tak jakbym znów tam była.
Trauma oraz szok jakich doznałam
podczas jego pobytu w szpitalu, tęsknota oraz jego śmierć na moich oczach nie dawały mi spokoju.
Oddech stawał się u mnie coraz
szybszy. Nie mogłam tego opanować. Próbowałam uciec myślami, ale te chwile
natrętnie do mnie powracały z czym musiałam się zmierzyć. Uroniłam łzy i
pozwoliłam aby moje emocje znalazły ujście. Nagle przyszedł przepyszny posiłek
i nagle uspokoiłam się. Poczułam w środku błogi spokój a natrętne myśli odeszły. Może zabrzmi to naiwnie, ale
miałam wrażenie, że mój zmarły tata siedzi naprzeciwko mnie i uśmiecha się do mnie mówiąc, że
zawsze będzie przy mnie. Poczułam ulgę i jego radość, ze dzielę jego pasje, podróżuję
i delektuję się pyszną kuchnią, którą on również uwielbiał.
Po dwóch godzinach refleksji i
ulgi jaka poczułam, popłynęłam łódką podziwiać kolejne pobliskie wyspy.