Moim przewodnikiem po Kaohsiung
był Stefan, który na Tajwanie mieszka już od półtora roku. Historia Stefana
jest tak fascynująca, że mogłaby stać się inspiracją dla innych. Jest on
człowiekiem o ogromnej silne charakteru i walecznym sercu. Tym, co nas połączyło oprócz
cudownych, wspólnie spędzonych dni, jest choroba. Stefan choruje na raka. Ma
wyciętą tarczycę. Dwa razy dziennie przyjmuje leki, będące substytutem
hormonów, które w przypadku zdrowej osoby produkuje tarczyca. Dobranie leków,
aby mógł on funkcjonować normalnie, trwało miesiąc. Niezmiernie ujęła mnie jego
historia. Stefan pochodzi z małej wioski położonej na północy Włoch. Był
przekonany, że nigdy o niej nie słyszałam. Udało mi się go zaskoczyć :)
Wcześniej odwiedziłam
to miejsce jadąc do Livigno, czyli w kierunku Austrii. Na pierwszy rzut
oka
można stwierdzić, że Stefan pochodzi z północy. Włosi z północy mają
często jasne włosy. Wynika to z niedalekiej
odległości od Austrii i Szwajcarii. Południowe Włochy mają natomiast
bardziej arabskie wpływy. Mój
włoski przewodnik ma korzenie również niemieckie, dlatego śmiałam się,
że to
idealny mix. Emocjonalny, pobudzony Włoch z wyważonym, niewylewnym
Niemcem. Tak
zwany balans. Stefan to niesamowicie ambitny osobnik o anielskiej
urodzie. Jego
twarz ma delikatny i łagodny wygląd. Jest to całkowicie spójne z jego
usposobieniem. Ten dzielny człowiek mimo ciężkiej choroby, zdecydował
się na MBA (Master of Business Administration) na Tajwanie.
Żeby opłacić swoje studia, dorabia jako asystent nauczyciela angielskiego w
lokalnej szkole. Wcześniej pracował w innych azjatyckich krajach jako handlowiec.
Jak sam wspomina, zarabiał porządne pieniądze wspinając się po szczeblach
korporacyjnej kariery. Stres był jednak jego nierozłącznym towarzyszem, ciągle
żył pod presją, aby mieć więcej i więcej –rozwijać się, utrzymywać pozycję w
firmie i generować obroty. Nagle zdrowie odmówiło posłuszeństwa.
Wtedy zwolnił tryb życia.
Zrozumiał, że życie ma się tylko jedno, że jest za kruche a stres je
nieustannie niszczy. To smutne doświadczenie, bardzo zmieniło jego życie. Czy
na plus, czy na minus – trudno powiedzieć. Każdy dokonuje wyborów słusznych dla
siebie. Czasami w pędzie życia brakuje czasu na refleksję. Te wybory nas
unieszczęśliwiają, ale dalej tkwimy w nich bo wyścig, rywalizacja, potrzeby
materiale czy potrzeba prestiżu społecznego stają na pierwszym planie. Stefan
ma aktualnie przerzuty i jego choroba nie jest jeszcze opanowana. Przygotowuje się
psychicznie bo wraca do Włoch, aby rozpocząć chemioterapię. Mimo trudności losu
nie poddaje się i jeszcze edukację uczęszcza na zajęcia aby zakończyć studia.
Chce się obronić a następnie powrócić do walki z chorobą. Ma wiele planów i
ambicji. Wszystko jest dość wyważone. Udało mu się zbalansować swoje życie. Ludzie
mówią, że nie mają pieniędzy, że są chorzy i usprawiedliwiają się aby
pozostać w swoich blokadach, w swoim bezpiecznym świecie, a ten 26 letni młody
mężczyzna jest ze dowodem, że dla chcącego nic trudnego. Wystarczy podjąć
decyzję, zadać sobie trochę trudu i dążyć do celu. Czuję się naprawdę
zaszczycona, że mogła poznać tak wspaniałego mężczyznę.