niedziela, 29 listopada 2015

Ciężki bagaż emocjonalny

Ostatni okres był dla mnie dość trudny. Znowu zaczęły wracać traumatyczne wspomnienia. Rano obudziłam się z płaczem, nie odróżniałam snów od rzeczywistości. Na szczęście miałam blisko siebie przyjaciela, który mnie uspakajał i mocno wspierał. Wszystkie doświadczenia, które miały miejsce w  moim życiu, stopniowo zaczęły do mnie docierać. Miewam dni, kiedy bardzo tęsknię za moim tatą, za naszymi wspólnymi podróżami. Tak dużo nas łączyło, dzięki niemu poznałam świat. Zaraził mnie ciekawością i chęcią do życia. Zawsze szukaliśmy wspólnie różnych rozrywek. Dlatego też na moim blogu nie skupiam się tylko na stomii, ale piszę również o moich wypadach. Tak już zostałam wychowana. Nie skupiam się tylko na problemach, tylko staram się szukać pozytywnych emocji. Mój tato był klasycznym Piotrusiem Panem, który w poszukiwaniu wrażeń, zwiedził prawie cały świat. :) Naszym wspólnym mottem było: „Pracuj żeby żyć, a nie żyj żeby pracować.”



Utrata bliskiej osoby jest zawsze trudna. Ostatni czas był dla mnie tym trudniejszy, że w krótkim czasie straciłam kilka osób. W końcu postanowiłam skonfrontować się z rzeczywistością  i wybrałam się na cmentarz. Kiedy spojrzałam na tabliczkę z imieniem mojego taty zaczęłam głośno płakać. Przez łzy dostrzegłam imiona mojej ukochanej cioci oraz babci. W tym momencie najchętniej wtuliłabym się w ramiona bliskiej osoby, niestety nikogo takiego przy mnie nie było. Ciężko znosić żałobę w samotności. Niestety na wiele osób z rodziny nie mogę liczyć. To właśnie z domu wyniosłam zamknięcie się w sobie w obliczu problemów. Emocje zawsze ukrywałam a smutki przelewałam jedynie na papier poprzez prowadzenie pamiętnika. Do dziś nie płaczę w obecności innych osób. Trudne tematy są w mojej rodzinie pomijane. Nauczyłam radzić sobie sama i mam świadomość, że liczyć powinnam tylko na siebie. Pomimo takich doświadczeń życie mnie czasem zaskakuje i pojawiają się osoby, które są dla mnie wsparciem w trudnych momentach.

Bycie człowiekiem wrażliwym nie jest łatwe. Będąc na cmentarzu wylałam wodospad łez. Chcąc zrobić coś od siebie, ułożyłam serduszka z leżących wokół szyszek i białych kwiatków. Kupiłam kolorowe świeczki w kształcie lodów i ustawiłam na płytach. Po części przypominały mi one mojego tatę, który uwielbiał słońce i żywe kolory. Z drugiej strony, myślałam również o mojej cioci, z którą tak chętnie jadałyśmy lody. Przyniosłam również kwiaty słonecznika, symbolizujące słońce. Spędziłam tam sporo czasu – pomodliłam się, poprosiłam o spokój dla moich bliskich. Opuszczając cmentarz poprosiłam o to, by ciocia zesłała mi kogoś kto by mnie w końcu pocieszył. Nie mogłam ukryć zaskoczenia, kiedy nagle spotkałam mojego bliskiego kolegę, który odwiedzał grób swojej mamy. Postanowiliśmy zrobić wspólnie coś miłego, aby znowu poczuć radość z życia. Kilka dni później wybraliśmy się na wyścigi samochodowe. :)

wtorek, 17 listopada 2015

Tańce

Jedną z moich największych życiowych pasji jest taniec. Niestety w związku z wydarzeniami, które miały miejsce w moim życiu dawno nie tańczyłam.  Przyczyniły się do tego choroby oraz śmierć najbliższych mi osób: cioci, babci oraz taty. 

Te trudne chwile sprawiły, że pomimo miłości do tańca, nie byłam w stanie wyjść wieczorem z  domu, aby poszaleć z przyjaciółmi. Zdarzały się momenty, kiedy próbowałam wyrwać się do  ludzi, ale kończyło się to szybkim powrotem do domu, ponieważ nie byłam w stanie dobrze się bawić i tańczyć.

Nie mogę jeszcze powiedzieć, że wszystko wróciło do normy a negatywne myśli odeszły w  dal. Nie da się wymazać z  pamięci pewnych wspomnień. Stopniowo jednak, zauważam u  siebie zmiany na lepsze, powoli godzę się z  rzeczywistością, dlatego ostatnio przeżyłam jeden z bardziej szalonych weekendów

Wieczór rozpoczęłam w restauracji na terenie Opery Leśnej, gdzie odbywała się zamknięta impreza – urodziny moich dwóch koleżanek. Mieliśmy cały parkiet tylko dla nas, a jedzenie było znakomite. Wszytko było dopięte na ostatni guzik, zrobione z wielkim sercem. Muszę przyznać, że były to jedne z lepszych urodzin na jakich byłam. DJ grał wspaniałe, bardzo taneczne hity. Była ze mną znajoma z Warszawy, która ma na swoim koncie wiele sukcesów związanych ze śpiewem musicalowym i uczestnictwem w programach telewizyjnych, nawet na terenie Włoch. Jednym z jej marzeń było wystąpienie na scenie Opery Leśnej i to właśnie w tę cudowną noc udało jej się je spełnić. Zaśpiewała śliczną piosenkę z musicalu.


W dalszej części wieczoru zdecydowałyśmy wybrać się do sopockiego klubu „Czekolada”. Taneczne szaleństwo trwało aż do trzeciej nad ranem J Taniec jest dla mnie sposobem na wszystko – dzięki niemu można się odprężyć i  odreagować stres. Sopot jest idealnym miejscem aby się wyszaleć. W weekendy przeradza się w jedną, wielką imprezę, a w sezonie tłumy są jeszcze większe. Można go określić naszą własną, polską Ibizą. Jeśli lubicie takie klimaty, zdecydowanie warto się tu wybrać. 

czwartek, 12 listopada 2015

Wyścigi samochodowe


Zazwyczaj staram się spędzać czas zgodnie z moimi pasjami i zainteresowaniami. Tym razem, dla odmiany, postanowiłam wybrać się w miejsce, które nigdy wcześniej nie przyciągało mojej uwagi. Latem w Sopocie jest pełno atrakcji. Raz do roku na tzw. Ulicy Sopockiej odbywają się Mistrzostwa Polski Samochodów Górskich. Kierowcy mają do pokonania zaledwie 3 km, ale aż 18 zakrętów. 

Dla mnie cały fenomen polega na tym, że jadąc z Sopotu do Gdyni zawsze zwalniam, bo boję się wylecieć z zakrętu, a w trakcie mistrzostw miałam okazję zobaczyć jak startujący kierowcy, na pełnym luzie rozpędzali się do 100km na godzinę. I to tuż przed zakrętem! Zresztą nie mniej stromym niż w  Monte Carlo, gdzie zginęła piękna Grace Kelly (właśnie w wypadku samochodowym). Nie znam się na autach, ale obok mnie stał mój kolega, który jest pasjonatem motoryzacji i jego entuzjazm z  wydarzenia był tak samo ogromny jak i mój.
Przed startem otrzymałam kilka istotnych informacji. Dowiedziałam się, że Polacy są bardzo dobrzy w tej dyscyplinie. Zrobiliśmy również obchód po samochodach i miałam okazję każdy z nich obejrzeć z bliska. Moją uwagę przykuło szczególnie Ferrari. Wsiadłam do środka i doszłam do wniosku, że całkiem wygodnie się w nim siedzi. Fotele są osadzone dość nisko, jednak wykonano je w bardzo ergonomiczny sposób, dzięki czemu doskonalone zgrywają się z ludzkim ciałem. Skóra, którą pokryte są siedzenia, jest bardzo miła w dotyku. Bardzo spodobało mi się to uczucie. Mogłam się przekonać, że tego typu imprezy mogą być fascynujące nie tylko dla panów. J

środa, 4 listopada 2015

Basen i sauna


Ostatnio uznałam, że potrzebuję trochę czasu tylko dla siebie. Postanowiłam pójść na basen a następnie zaś skorzystać z odnowy biologicznej. Pływanie sprawia mi ogromną radość, zresztą dotyczy to wszystkiego, co związane jest z wodą. Czuję się wtedy bezpiecznie i  komfortowo. 

Wiem, że nie wszyscy podchodzą w ten sposób do wody. Niektórzy odczuwają wręcz lęk przed kąpielą, ze względu na posiadaną stomię. W  rzeczywistości nie jest to jednak konieczne. Odpowiednio dobrany sprzęt pozwala na korzystanie z wodnych atrakcji. Oczywiście nie mogę mówić w imieniu wszystkich stomików – wiem, że stomia u niektórych osób się zapada albo występują inne problemy i sprzęt się nie trzyma. Wtedy warto opisać co dokładnie się dzieje
i poprosić o pomoc ekspertów z poradni stomijnej albo bardziej doświadczonych stomików. Ważne jest również dopasowanie kostiumu kąpielowego. Aby czuć się komfortowo, swój zestaw dopierałam bardzo dokładnie. Mój kolega widząc mnie na basenie, był w szoku, że stomii w  ogóle nie widać. Przez chwilę wydawało mu się, że na czas pływania pozbyłam się worka.

Wypad na pływalnię był bardzo udany. Po przepłynięciu 40 basenów ruszyłam w świat saun. Skorzystałam z mojej ulubionej sauny parowej, która wywodzi się jeszcze z czasów starożytnych. Na pewno słyszeliście o sławnych rzymskich łaźniach i kulcie jaki wokół nich panował. Sauna oddziałuje relaksacyjnie, podnosi odporność organizmu, poprawia krążenie i usuwa toksyny. Sprawdza się również przy problemach górnych i dolnych dróg oddechowych. Jedna sesja trwa około 5-15 minut, eksperci zalecają korzystanie z niej 2-3 razy w tygodniu. Ja sama, mam swój własny rytuał, który stosuje po kąpieli parowej – schładzam ciało lodem, pod zimnym prysznicem lub wyskakuję do zimnej beczki. Tym sposobem hartuję się i wzmacniam ciało, jednocześnie ćwicząc charakter. Sauna to dla mnie świetna forma odpoczynku. Oczywiście należy pamiętać, że nie każdy powinien z niej korzystać. Najlepiej skonsultować to wcześniej z lekarzem.